
lepiej to zrozumieć, zanim będzie za późno!
1. "niech szczezną! psychologia i socjologia"-
-czasami nachodzi mnie pod wieczór taka myśl.
nie lubię prób budowania definicji komiksu z uwzględnieniem kontekstu socjokulturowego. rozumiem, ale nie lubię. nawet jeśli nikt nie jest w stanie zdefiniować pojęcia komiksu bez sięgania do tych tanich sztuczek.
dlatego wezmę w ciemno dwie błędne definicje komiksu na podbudowie semiotycznej zamiast jednej wyjątkowo błyskotliwej definicji osadzającej komiks na niepotrzebnych (z punktu widzenia semiotyki) kulturowych fundamentach. bo z tej drugiej rodzą się później bzdury w stylu wyliczania supermanów i innych czarodziejek z księżyca w notkach encyklopedycznych.
co nie oznacza, że moja opinia wytrzyma potęgę rażenia kontrargumentu siłowego.
2.
Z cyklu Obszar Pracy Artysty Komiksowego (OPAK)
przybory do rysowania trzymam w metalowej szafce po lewo:
Nie chcę na siłę przekonywać nikogo, że to komiksowe arcydzieło, skłamałbym też pisząc że brak tu błędów w komiksowej sztuce, niemniej tak jak fascynowała mnie ta seria dwadzieścia kilka lat temu, tak fascynuje mnie teraz. Trochę spóźniony i nieco siermiężny polski science-fiction/pop-art, z obowiązkową podbudową dydaktyczną w paraliżująco zimnym, laboratoryjnym klimacie. Główną rolę odgrywa tu kolor, odpowiedzialny za surowość pomieszczeń, a paleta barw sprawia, że nawet "ciepłe" kolory są... zimne (Rys. 1). Dodatkowy, klaustrofobiczny efekt uzyskany dzięki niewielkim (ojej, nawet bardzo) odstępom między kadrami dodaje scenerii wrażenia realności - mimo iż cała scenografia opiera się na trzech elementach - łóżku, fotelu i komputerze - na pięciu planszach! To wyjątkowa oszczędność środków przekazu, w tym przypadku udanie współtworząca klimat całości.
Podobnie jak we wcześniejszych trzech epizodach Bionika, fabuła jest skondensowana i posuwa się do przodu nieco zbyt szybko - od momentu pojawienia się Jagi sprawa rozwiązuje się na 20 kadrach, o ile dobrze policzyłem. To oczywiście w dużym stopniu konsekwencja formuły i miejsca publikacji - pięć komiksowych stron to mimo wszystko niewiele na zamknięte opowiadanie przygodowe.
Trzy rzeczy, na które polecam zwrócić uwagę podczas lektury:
- narrator wszechwiedzący. Poważnie, ten człowiek to kopalnia wiedzy - może nie wyjątkowo natrętny na tych kilku planszach, za to zawsze w odpowiednim momencie potrafi rozbawić czytelnika
- profesor, genetyk mówiący językiem Hansa Klossa (ale nie w sensie, że niemieckim, heh) (Rys. 2)